Podwyżki cen na przednówku
Słabe wyniki producentów stali wywołują mocną presję na podniesienie cen. Podwyżek możemy się spodziewać zwłaszcza w końcu pierwszego kwartału przyszłego roku. Import nie powinien ich spowolnić, bo eksporterzy z innych kontynentów lepszy rynek mają u siebie - uważa Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.
Czy trend wzrostowy cen utrzyma się w najbliższym czasie?
- Obecnie mamy wciąż do czynienia z narastającą presją cenową, spowodowaną słabymi wynikami producentów. Drogą do ich poprawy jest przede wszystkim podniesienie cen, które są obecnie na tak niskim poziomie, że nawet przy zwiększeniu wolumenów sprzedaży nie gwarantuje on poprawy rentowności.
W najbliższych miesiącach czeka nas dalsze podnoszenie cen?
- Tak, przy czym moim zdaniem większość tych podwyżek powinna nastąpić już w przyszłym roku, jak sądzę pod koniec pierwszego kwartału.
Czy import spoza strefy euro nie będzie hamował wielkości i tempa tych podwyżek?
- Na razie nie. Nie obserwujemy zwiększonego napływu stali importowanej spoza Europy i moim zdaniem nie zanosi się, żeby on następował, bo prognozy zużycia stali we wszystkich regionach świata są korzystniejsze niż u nas, mimo zapowiadanego na przyszły roku odbicia. Podstawa jest w tej chwili bardzo nisko. W związku z tym producenci z bardziej odległych części świata mają w swoich regionach lepsze rynki i lepsze ceny. Po prostu nie bardzo im się opłaca wysyłać stal do Europy, gdzie musieliby zaproponować niższe ceny, a do tego jeszcze opłacić fracht za transport.
Mamy jednak także mocnych producentów tuż poza granicami strefy euro. Czy nie obawia się Pan presji z ich strony?
- Myślę, że w najbliższych miesiącach nie należy się jej spodziewać ze strony Rosji czy Ukrainy. Spore rezerwy produkcyjne ma Turcja, zwłaszcza od czasu, gdy zawirowania polityczne osłabiły jej naturalne rynki eksportowe - region Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Presja tureckiego hutnictwa na pewno będzie odczuwalna, najbardziej jednak będzie ona dotyczyła południowej części Europy.
Źródło: www.wnp.pl