J. Bernhard, Stalprofil: jest ożywienie w mniejszych inwestycjach

W czerwcu zauważyliśmy ożywienie więc liczymy, że trzeci kwartał będzie lepszy od poprzednich. Zwiększyła się dynamika małych projektów, na co wskazuje charakter sprzedaży: mamy większą liczbę odbiorców, kupujących mniejsze partie towarów - mówi Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.

Kolejne firmy i instytucje obniżają tegoroczne prognozy. Czy to znaczy, że sytuacja na rynku się pogarsza?

- Faktycznie trudno zauważyć jakieś bardzo pozytywne sygnały, ale w czerwcu odnotowaliśmy pewne ożywienie rynku. Trudno powiedzieć, czy taki trend się utrzyma w dłuższej perspektywie, ale liczymy, że trzeci kwartał będzie dobry.

Jest o wiele więcej odbiorców, którzy kupują bardzo rozdrobniony asortyment, co świadczy o tym, że nie ma żadnej skłonności do robienia zapasów. Odbiorcy nie zamawiają nawet całości wyrobów potrzebnych przy realizacji wielomiesięcznych projektów - w danym miesiącu kupują tyle, ile są w stanie w nim sprzedać.

Zmniejszanie się jednostkowych załadunków wskazuje także, że obecne ożywienie dotyczy realizacji mniejszych inwestycji, np. pojedynczych mostów czy wiaduktów. W tej chwili średnia załadunku jest poniżej jednej tony.

Czy pojawiają się jakiekolwiek sygnały wzrostu optymizmu wśród firm, które zaczynają więcej inwestować?

- W tej chwili mało jest inwestycji prorozwojowych, modernizacyjnych. Potencjalnie mogłoby ich być bardzo dużo, ale nikt się nie odważy zainwestować w produkcję dużych pieniędzy, mając niezbyt jasną perspektywę przyszłości. Po co zwiększać produkcję o 20 proc., skoro mamy spadek sprzedaży na poziomie 30 proc. ?

Obecnie są raczej inwestycje remontowe, odtworzeniowe, modernizacje skromne, ale nie ma perspektywicznego rozwoju.

Jak kształtują się ceny?

- Producenci wielokrotnie próbowali je podnosić, ale na razie bez rezultatu. Na podniesieniu ich zależy wszystkim, z wyjątkiem końcowych odbiorców. Dla nich obecna sytuacja może jednak także okazać się niekorzystna - spadająca rentowność pogarsza sytuację i prowadzi do zamykania firm, a to utrudni końcowym odbiorcom dostęp do wyrobów.

Niektóre firmy uważają, że w obecnej sytuacji rentowność jest mniej ważna od samego prowadzenia działalności, zyskiwania zamówień...

- To jest myślenie na krótką metę, bo przede wszystkim liczy się wynik finansowy. Jeżeli w tym momencie wynik jest słaby, to firmy od razu wpadają pod pręgierz instytucji finansowych, które przecież przede wszystkim oceniają wyniki finansowe. Te instytucje coraz bardziej usztywniają swoje stanowiska. Zmniejsza się dostępność kredytów czy ubezpieczenia transakcji, a problemy z finansowaniem czy ubezpieczaniem działalności prowadzą do dalszego pogarszania sytuacji firmy.